Jeszcze nigdy w życiu nie miałem takich wakacji, z których byłbym zadowolony. W szkole średniej wykorzystywałem miesiące letnie, by dorobić parę groszy do kieszonkowego. Miałem pieniądze, ale wyzbyłem się podróży. Potem podróżowałem, wygrywając czasami w powakacyjnej licytacji „gdzie ja to nie byłem”, ale zabrakło mi klasycznego nicnierobienia. Kiedy udało się w końcu znaleźć czas na wylegiwanie się przez tydzień czy dwa w cieniu gruszy, ze strachem przemyśliwałem, ile pożytecznych rzeczy mógłbym w tym czasie osiągnąć i ile pilnych zobowiązań podgonić. Jeden ze starożytnych ojców Kościoła wiodący podejrzanie szczęśliwe życie został kiedyś zapytany przez swoich uczniów o tajemnicę zadowolenia. Odparł z uśmiechem: „To proste: kiedy pracuję, myślę o pracy, kiedy odpoczywam, myślę o odpoczynku, kiedy się modlę, myślę o modlitwie. A wy ciągle myślicie o czymś innym”. Rzeczywiście, proste, tylko jakoś mi to nie wychodzi. Dlatego obecny numer poświęcamy tematowi odpoczynku. Co zrobić, aby w końcu być zadowolonym z własnych wakacji? Jak uchwycić dobre proporcje między gnuśnością a inteligentnym oglądaniem świata? Kiedy można wrócić z odpoczynku zrelaksowanym, ale jednocześnie bogatszymi o przeżycia, których nie doświadczymy w miejscu zamieszkania?
Zapraszamy do lektury. Wakacyjne podróże, zwłaszcza rodzinne, to okazja do odnalezienia minut zagubionych w codziennymi wyścigu z czasem. To rozmowy nie tylko o interesach. To gwiazdy, które z ciekawością wysłuchują naszych ogniskowych refleksji. Życzymy Państwu, aby każdy odnalazł te chwile. Do zobaczenia po wakacjach.
ks. Janusz Stańczuk – redaktor naczelny