Zapytał mnie ktoś, czy katolicka nauka o nierozerwalności małżeństwa ma jeszcze sens. Liczba procesów o stwierdzenie nieważności toczących się przed sądami kościelnymi wzrasta każdego roku. Papież Franciszek wyraził kiedyś opinię, że zbyt pochopnie udzielamy ślubów osobom niedojrzałym w wierze, więc musimy potem „poprawiać” rzeczywistość małżeńską za pomocą wokandy. Można dzisiaj zastosować parafrazę słów Jezusa skierowanych do faryzeuszów: z powodu zatwardziałości serc ludzkich i nieroztropnych decyzji rozpada się pierwotny zamysł Boga dotyczący małżeństwa. A jaki był to zamysł? Będą dwoje jednym ciałem. Na zawsze. Bez względu na klimat. A dlaczego? Bo Bóg nigdy nie opuści człowieka, choć człowiek daje mu codziennie miliony powodów, by go porzucić i zostawić na pastwę śmierci. Miłość Boga jest niczym słońce albo góra wyrastająca ponad fale nienawiści, grzechu i egoizmu, a miłość małżeńska jest niczym księżyc tego słońca: rzuca promienie wszystkim poszukującym miłości. Tylko te dwie miłości – Boga do ludzi oraz męża i żony – mogą sprawiać, że uczestniczymy w prawdziwym życiu. Dzięki wiecznej i nierozerwalnej miłości małżeńskiej nie gaśnie nasza wiara w to, że miłość na tym świecie jest w ogóle możliwa.
Na kolejnych dopiero miejscach można ułożyć pozostałe korzyści, które przynosi trwałość małżeńska: wzajemny rozwój małżonków, odkrywanie złożoności drugiego człowieka, uszczęśliwianie swoich dzieci nie tylko powołaniem ich cło życia, ale i zapewnieniem im duchowej jakości istnienia, współtworzenie stabilnej cywilizacji i wiele innych profitów. Zapraszamy więc w tym numerze do refleksji nad trwałością małżeństwa.
Rozpoczęliśmy nowy rok. Wrodzona niepewność jutra zmusza nas do rozmyślań o przyszłości, do planowania różnych rozwiązań, do niepokoju o losy swoje i rodziny. Wśród imion Mesjasza przepowiedzianych przez proroka jest również i to: Książę Pokoju! Życzymy Wam, aby Jego panowanie rozciągnęło się na nasze domy. Dobrego roku!