Z dzieciństwa pamiętam, że w kościele ciągnąłem rodziców za rękę, bo chciałem stać blisko ołtarza, żeby widzieć księdza, który odprawia Mszę Świętą.
Może dlatego, że jako osoba niewielkiego wzrostu (tak mi pozostało do dzisiaj), stojąc w tłumie, niewiele widziałem oprócz pleców dorosłych. Często rodzice biorą dziecko na ręce albo je wysoko podnoszą, aby coś ciekawego mogło zobaczyć. Tematem wrześniowego numeru są słowa, które Filip Apostoł kieruje do Jezusa: „Pokaż nam Ojca” (J 14, 8). Na co Jezus odpowiada: „Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca” (J 14, 9).
Nieraz zastanawiałem się nad tym, kto pierwszy małemu dziecku, a potem dorastającemu młodzieńcowi czy dziewczynie ma pokazać Boga, ale nie tego z wiszącego na ścianie obrazka, a żywego, obecnego w naszej codzienności, do którego mam prawo jako Jego dziecko się zwracać „Ojcze!”. Współczuję katechetom, którzy na lekcji religii mówią o Bogu młodym niewidzącym Go w swoim domu. Oni nie słyszą o Nim w rozmowach rodziców, nie doświadczają Jego miłości w trudnych chwilach. Dla wielu, szczególnie małych dzieci, to ktoś obcy, wielki nieznajomy.
Uczmy się więc od tych, którym udało się przechować wiarę wyniesioną z domu rodzinnego i napełnić nią serca swoich dzieci. Piękne są przykłady współpracy między rodzicami a szkołą i Kościołem, kiedy wszyscy mówią jednym językiem – językiem Ewangelii.
Myślę, że warto, Kochani Rodzice, nie tylko swoje małe dzieci unosić do góry, aby zobaczyły coś ciekawego, ale czynić to wobec nich zawsze. Wiem, nie udźwigniecie już fizycznie swoich dorastających „dryblasów”, ale duchowo „ciągnijcie ich w górę”, aby pokazać im Kogoś wyjątkowego. On bowiem ich kocha, pragnie ich szczęścia i niczego im nie chce zabrać, tylko dać siebie jako troskliwego Ojca.
Niech w Waszych oczach przepełnionych miłością zobaczą Boga. Niech z Waszych ust usłyszą szept modlitwy, która jest czułą rozmową z Tatusiem. Nie musicie na każdej ścianie, na lodówce czy szafie wieszać świętych obrazów, napełnijcie tylko dom miłością, napełnijcie go obecnością naszego Pana. Niech w nim pachnie Bogiem. To wystarczy, żeby Go zobaczyć i poczuć dotyk Jego Ojcowskiej miłości. I będziecie wtedy nucić: „Mój Bóg nade mną ciągle stoi, /Jak cień, jedyny mój towarzysz. / Za sobą czuję Jego kroki / I złotą glorię Jego twarzy. / I oto teraz spoza pleców / Na dłonie moje wciąż spogląda, / I jak syn błaga mnie o serce, / I jak Pan serca mego żąda”.
ks. Szymon Mucha – redaktor naczelny „Różańca”