W szkole średniej miałem szczęście do dobrych katechetów i kapłanów opiekujących się wspólnotami. Jeden z księży odważył się nawet wychodzić poza monotonne formuły katechizmu i rozmawiać z nami, osiemnastolatkami, o tajemnicach małżeństwa. Moja klasa lubiła te spotkania i każdy zapamiętywał coś dla siebie. Ja zapamiętałem myśl, z którą na początku nie umiałem się pogodzić. Któregoś dnia kapłan powiedział do nas: „Czy wiecie, że można zdradzać swoją przyszłą żonę czy męża już teraz, nawet jej nie znając?”. Patrzyliśmy zdumieni: „Jak to?”. Wyjaśniał nam cierpliwie: „Wchodząc w małżeństwo, dobrze jest ofiarować drugiemu człowiekowi całego siebie, bez przygód, bez rozmieniania się po drodze na drobne.
A zresztą jakiego współmałżonka chcielibyście dostać przy ołtarzu: takiego po przejściach czy takiego oryginalnego?”. Rzucał nam twarde, szczere pytania prosto w oczy i kazał po lekcjach gryźć się z własnymi myślami. To skutkowało.
Dzisiaj piszemy o zdradzie małżeńskiej i przedmałżeńskiej. To trudne wyzwanie dla rodziny ma swoją genezę psychologiczną czy obyczajową. Czasem niszczy dom, czasem udaje się wybaczyć i odbudować rodzinę, chociaż szramy pozostają. Bogata literatura i prasa podsuwają nam różne rozwiązania problemu zdrady, ale swoje słowo zostawia nam także Bóg i nie wolno nam tego słowa pominąć.
Ciągle żyjemy jeszcze w cieniu pandemii, więc proponujemy w tym numerze dodatek poświęcony medycynie św. Hildegardy, szczególnie sposobom wzmacniania organizmu. Jednak przede wszystkim życzymy, aby przez piękne wakacyjne dni prowadził nas mocną ręką nasz Anioł Stróż. Szczęśliwego odpoczynku!
ks. Janusz Stańczuk – redaktor naczelny