Mówiło się kiedyś, że trzeba zjeść beczkę soli z drugim człowiekiem, aby go dobrze poznać. W małżeństwie byłyby potrzebne trzy beczki, a może i więcej. Na poznanie swojego współmałżonka mamy całe życie. Czasami wiele lat po ślubie docierają do nas historie z młodości męża czy żony. Czasem przez wiele lat udaje się nam maskować niektóre wady lub skłonności. Nie musi być w tym złej woli. Bywa, że ktoś wstydzi się niektórych zakamarków^ swojej duszy, chciałby je eliminować, zmienić, tymczasem wracają jak zły szeląg. Jest jeszcze i trzecia poczyna – rozwój człowieka przebiega swoistymi meandrami, czasem w górę, czasem w bok. Wpływa na to wiele czynników, zmieniamy się. Trzeba nieustannie śledzić oczy współmałżonka, by nadążać za zmianami krajobrazu duszy.
W ostatnich latach w psychologii dużą karierę robi słówko „uważność”. Osobiście uważam je trochę za klęskę humanizmu, bardziej podobały mi się słowa typu: empatia, współczucie (w sensie współodczuwania), zrozumienie itp. Słowo „uważność” trąci mi nieco chłodnym rejestrowaniem dookólnych zmian w celu wypracowania równie beznamiętnej, wy kalkulowanej reakcji. Ale niech będzie „uważność”. Warto z „uważnością” uczyć się od nowa swojego męża, swojej żony. Warto odkrywać kolejne talenty i wady. Warto wspomagać swój wzajemny rozwój. Warto nawet zaskakiwać nowymi pomysłami, aby nie wpaść w zabójczą monotonię czy schematyzm życia. Amerykańska dziennikarka Mignon McLaughlin napisała: „Udane małżeństwa wymaga wielokrotnego zakochiwania się zawsze w tej samej osobie”. Zakochując się po raz kolejny w tej samej osobie, odkrywamy coraz więcej pokładów do ukochania, a jednocześnie bronimy się przed nudą, dostrzegając zmianę. Zapraszamy do lektury naszych artykułów poświęconych temu tematowa.
Luty zaprasza nas do karnawału i do walentynek. Wszystkie okazje są dobre, by odświeżać znajomość z własną żoną lub własnym mężem, odnajdywać wspomnienia pierwszej miłości i błogosławić Boga za przyszłość, która jest jeszcze przed nami. Bo w owej przyszłości On już jest obecny i przygotowuje dla nas wspaniałą drogę – pod warunkiem że nie zabłądzimy.
ks. Janusz Stańczuk – redaktor naczelny