Z dzieciństwa pamiętam, że często wpadała do nas jedna czy druga sąsiadka lub ktoś znajomy, kto akurat przechodził obok naszego domu.
Mama zawsze zapraszała wtedy na herbatę. Czasem ktoś przyszedł w jakiejś konkretnej sprawie, ale zdecydowanie częściej zachodził tak po prostu, by pogadać, odpocząć chwilę od pracy. To było takie spontaniczne i radosne. Nikt się specjalnie nie umawiał, nie przygotowywał.
Wiem, że wielu z nas musi takie spotkania zaplanować i zapisać w kalendarzu. Trudno, żeby do prezydenta czy ministra wejść prosto z ulicy na przysłowiową kawkę. Jednak mnie dużo radości sprawiają niespodzianki. Cieszę się, kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram, a tu kolega. Przejeżdżając, wstąpił, bo dawno się nie widzieliśmy.
Są i zabawne spotkania. Górale opowiadają, jak to Karol Wojtyła, zjeżdżając na nartach, odwiedził na Rusi- nowej Polanie Babkę, która kręciła się koło kuchni. Była zła, bo: „Kozdy by herbatkę kcioł pić, ale wody to mi ni mo fto przinieść”. I tak to sam kardynał posłusznie wziął wiadra i poszedł do strumienia po wodę.
Numer wakacyjny, który bierzecie do ręki, mówi o radości spotkania. Zaczynamy od tego pierwszego w raju, kiedy Bóg przechadza się po ogrodzie, a Adam chowa się przed Nim po grzechu. Wówczas Bóg woła: „Gdzie jesteś? (Rdz 3, 9). To spotkanie Stwórcy ze stworzeniem rozpoczęło prawdziwy dialog, którego nikt ani nic nie zdołało zniszczyć. To dialog wpisany w Boży plan zbawienia. „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1, 1-2).
Jednym z najtrudniejszych, ale jakże potrzebnym, jest spotkanie ze sobą samym – spojrzenie w głębię swojego sumienia i odkrycie prawdy o sobie, która nieraz boli, a ostatecznie wyzwala i przynosi prawdziwą radość. Nie mogło zabraknąć spotkania na szlaku w czasie górskich wędrówek. Zwykłe pozdrowienie, uśmiech czy pytanie 0 drogę jest okazją do poznania się, okazania gestu życzliwości czy pomocy. Może komuś z nas zapadło w pamięć jakieś szczególne spotkanie z wyjątkowym człowiekiem, a może ze zwykłym kapłanem czy z siostrą zakonną, które nie tylko przyniosło radość, lecz także zmieniło nasze życie.
Drodzy Czytelnicy „Różańca”, życzę każdej i każdemu z Was dużo radości z codziennego spotykania Boga na modlitwie różańcowej. Życzę Wam wielu radosnych spotkań z tymi, których kochacie: przy stole, herbatce i szczerej rozmowie.
ks. Szymon Mucha – redaktor naczelny „Różańca”