Pakiet Modlitwy Pacierzowe
Księga Ochrzczonych
80,00 zł
Kubek Anioł Stróż – Biały (KAS2)
25,00 zł
Zakładka Błogosławieństwa (ZB8), na odwrocie biała, niezapisana, z miejscem na Twoje osobiste notatki. Autorem ilustracji jest Iwona Pilch. Zakładka wydrukowana na kartonie ozdobnym, fakturowanym z tłoczeniami co dodaje jej nutę prestiżu i niezwykłości. Wymiary 7 x 18 cm.
„Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.” - Mt 5,10 -
O początkach i rozwoju niektórych nabożeństw warto niekiedy pisać – po to, by w końcu zebrać nagromadzone o nich wiadomości i poszczyć o nowe, w międzyczasie odkryte, źródła, tak żeby dotyczący ich materiał ukazać w nowym świetle. Taki właśnie cel przyświeca niniejszemu przedstawieniu pewnego etapu historii modlitwy różańcowej. Składające się na to opracowanie różne studia nad nabożeństwem różańcowym – obejmujące okres od roku 1475 do roku 1572 – stanowią, każde na swój sposób, przyczynki do lepszego poznania owego nabożeństwa, chociaż – co jest oczywiste – nie zamierzają ani nie mogą dać pełnej o nim wiedzy, a przy tym nie wyczerpują też tego tematu.
Bezpośrednią inspiracją do pochylenia się nad osobą Maryi były dla mnie rekolekcje prowadzone przez Jose Prado Floresa, założyciela Szkoły Ewangelizacji Świętego Andrzeja (SESA). Zachęciły mnie one do odnalezienia prawdziwej ikony Maryi. Sięgnąłem wówczas po adhortacje apostolską Pawła VI Marialis cultus, w której znalazłem pomoce do renowacji ikony Maryi w moim życiu.
Jako podstawowe narzędzie obrałem klucz biblijny, czyli wskazanie jak Słowo Boże maluje Maryję. Paweł VI przypomniał o zasadzie chrystologicznej i eklezjologicznej, które pozwalają odkryć prawdziwą wartość Maryi w historii zbawienia, bez zagrożenia popełnienia błędu przewartościowania albo niedowartościowania Matki Bożej. Zrozumiałem wówczas, że ktoś, kto nie docenia Maryi, ponosi wielką stratę, ten zaś, kto przewartościowuje Jej rolę, zasłania prawdziwe piękno Matki Zbawiciela.
Bóg poszukuje człowieka. Niezależnie od tego, jak daleko człowiek odszedł, a nawet wtedy, gdy świadomie nie szuka on Boga. Często pomaga w tym Maryja – matczyną miłością zdobywa ludzi i prowadzi ich do Syna, by odnaleźli upragnione szczęście. Świadczą o tym historie nawróceń opisane w niniejszym zbiorze.
9,50 zł
W miesięczniku „Różaniec” temat czerwcowego numeru: Trwali razem na modlitwie | Powiedz, jak się modlisz | Rozmowa z Bogiem bez maski | Z Maryją przez życie: Czy różaniec jest modlitwą wstawienniczą? | Katolik w świecie: Modlący się Ernest Bryll | W szkole Żywego Różańca: Idźcie i głoście | Zasłuchani w Słowo Boże – komentarze do Ewangelii na każdy dzień Karoliny Kalinowskiej.
Ktoś może powie, że temat numeru czerwcowego jest taki banalny. Tyle przecież słów już powiedziano o modlitwie. O czym tu jeszcze można napisać?
A jednak można. Przypominają mi się słowa, które często słyszę z ust parafian: „Ksiądz to jest specjalistą od modlitwy, a ja to modlę się tak prosto, jak umiem”. Ani ja nie jestem „specjalistą”, ani ci, którzy tak mówią, wcale gorzej się ode mnie nie modlą, a może nawet piękniej i gorliwiej niż ja. Ja, choć już 35 lat jestem kapłanem, wciąż uczę się modlitwy jak dziecko, walczę o modlitwę jak zapaśnik, błagam o ten dar dla siebie i tych, którym w modlitwie przewodzę.
Modlitwa Kościoła to wielki skarbiec, z którego można czerpać, ile się chce i zawsze będzie pełny. Lubię modlić się w ciszy pustego kościoła, w którym nieraz leżąc krzyżem przed tabernakulum, zalewałem się łzami. Lubię się modlić, kiedy na Mszy Świętej widzę ludzi wsłuchanych w słowo Boże, ale też wypowiadających razem ze mną całym sercem i pełnym głosem słowa modlitwy. Podczas swoich rekolekcji kapłańskich bardzo lubię wspólną modlitwę Liturgią Godzin, i to jeszcze śpiewaną. Na co dzień sam odmawiam przecież brewiarz, a w chórze ta modlitwa przenika bardziej do mojego umysłu i serca.
Cieszę się, kiedy mogę prowadzić nabożeństwa – drogę krzyżową, różaniec – bo czuję, że dzieląc się tym, co mam w sercu, z innymi i wypowiadając to głośno, sam głębiej wnikam w tajemnice zbawienia. Pamiętam jak podczas „Godziny dla Jezusa” – adoracji młodzieżowej przed Najświętszym Sakramentem – rozdałem kartki z tekstami psalmów. Każdy mógł po chwili osobistej modlitwy wypowiedzieć fragment, którym chciał się pomodlić głośno. Na tle cichej melodii kanonówz Taize słychać było z różnych stron kościoła krótkie, przeplatające się wołania: prośby, dziękczynienia, akty skruchy i żalu, uwielbienia. Czuliśmy, że modlitwa wręcz unosi się w powietrzu.
„Panie, naucz nas modlić się” (Łk 11,1), prosili Apostołowie, którzy byli wiele razy świadkami modlitwy Jezusa. I to wołanie winniśmy często powtarzać. Pamiętajmy, że modlitwa to z jednej strony mój wysiłek, kiedy znajduję czas i miejsce, by słowem i myślą trwać w jedności z Bogiem. Modlitwa to też dar i łaska, o którą trzeba prosić każdego dnia. I nie chodzi wcale o to, by stać się „mistrzem modlitwy”, ale każdego dnia trwać na modlitwie, by za Mickiewiczem powtórzyć: „Panie! Czymże ja jestem przed Twoim obliczem? – / Prochem i niczem; / Ale gdym Tobie moję nicość wyspowiadał, / Ja, proch, będę z Panem gadał”.
ks. Szymon Mucha – redaktor naczelny „Różańca”
Format: |
|
---|
Nie masz jeszcze konta?
Utwórz konto