Kiedy ks. Stefan Siczek, nasz ojciec duchowny z seminarium, został biskupem pomocniczym, nikogo nie zdziwiło, że w swoim herbie obok płonącej świecy i chrystogramu umieścił otwartą księgę Ewangelii i zawołanie: Vivere Evangelio (Żyć Ewangelią).
Jako kleryk zawsze byłem pod wrażeniem jego codziennych, krótkich homilii. Nieraz zastanawiałem się, jak on to robi, że nigdy nie powtórzyła się w nich ta sama myśl, ale zawsze wydobywał ze słowa Bożego coś „świeżego”. To dlatego, że on nie tylko głosił Ewangelię, ale na co dzień nią żył, i to przemawiało do nas kleryków, a potem kapłanów.
W przeżywaniu radości zmartwychwstania Chrystusa podejmujemy trudny temat. Łatwo bowiem jest czytać Ewangelię, ale żyć nią na co dzień to już nie taka prosta sprawa.
Ania była wspaniałą dziewczyną. Bardzo grzeczna, zaangażowana w szkolny wolontariat poświęcała wiele czasu chorym dzieciom. Kiedy opowiadając o niej na katechezie, ubolewałem, że odsunęła się od Boga, ktoś powiedział: „Przecież ona tyle dobra robi dla innych”. To oczywiście prawda, tylko że tego dobra mogłoby być dużo więcej, gdyby robiła to wszystko z Jezusem. Dzisiaj cieszę się, że Ania założyła rodzinę, wychowuje dwoje dzieci i wróciła do Boga. Jako nauczycielka potrafi dać swoim uczniom nie tylko wiedzę. Oni widzą, jak Ania żyje Ewangelią.
Nie chcę nikogo oskarżać ani oceniać, ale po prostu nie da się obronić tezy: „Jestem wierzący, ale niepraktykujący”. Gdyby tą drogą poszli Apostołowie, którzy byli naocznymi świadkami życia i nauczania Chrystusa, to może dzisiaj poczytalibyśmy o założeniach filozoficznych jakiegoś Jezusa, który podawał się za Boga. Niektórzy nawet by się tym zachwycili. Byłaby to jednak czysta teoria. Tymczasem Ewangelia to Księga Życia. Rzesze świętych i błogosławionych są na to dowodem. A świat potrzebuje także dzisiaj bardziej świadków niż nauczycieli.
Dla nas, ludzi różańcowych, Żywą Ewangelią jest codzienne rozważanie tajemnic różańcowych. Sama modlitwa, choćby najpiękniejsza, nie przyniesie jednak oczekiwanych owoców, jeśli nie przełożymy jej na konkretne czyny. Nie bez powodu bł. Paulina swoje dzieło nazwała Żywym Różańcem.
ks. Szymon Mucha – redaktor naczelny „Różańca”