Kryzysy małżeńskie i kryzysy kapłańskie (zakonne) maję ze sobą więcej wspólnego, niżby nam się wydawało. Każde w tych powołań rozpoczyna się od zakochania, które jest stosunkowo najprostszym etapem drogi. Jesteśmy napędzani emocją, podziwem, chłoniemy nową rzeczywistość i nową osobę (w przypadku duchownych Osobę Bożą). Potem jednak trzeba przepłynąć rzekę dzielącą zakochanie od miłości. To już inna wyspa, jest więcej obowiązków, dojrzalsza odpowiedzialność. Pojawiają się kryzysy. Druga osoba, mimo fizycznej bliskości, może się oddalać. Przekonałem się o tym boleśnie któregoś dnia, gdy w zastępstwie nieobecnego kościelnego poszedłem otwierać kościół. Razem ze mną wszedł młody mężczyzna. Od razu uklęknął przed ołtarzem i wpatrzył się w tabernakulum. A ja… przyszedłem otwierać kościół, więc z rozpędu nie pomyślałem, że wszedłem pod dach mojego Oblubieńca. Obowiązek przesłonił Osobę. I Bóg przysłał tego młodego człowieka, aby mi o czymś przypomniał.
W tym numerze zachęcamy, by odkrywać w małżeństwie osoby, by rozumieć niedoskonałość obecności, by pokonywać kryzysy i wałczyć 0 własne serca. Zbyt wiele rodzin rozpada się, przegrywa walkowerem. Zbyt dużo cierpienia generują nietrwałe związki. Powalczmy! W każdym numerze naszego miesięcznika ukazujemy odważne zmagania wielu rodzin, a dzisiaj szczególnie zachęcamy, by szukać dobrej drogi dla swojego małżeństwa. Wrzesień otwiera szkoły dla naszych dzieci, dlatego zachęcamy także do drugiej walki – o ich wykształcenie i wychowanie. Niech sprzyja nam św. Stanisław Kostka – nieco zapomniany, ale nadal skuteczny opiekun dzieci.
ks. Janusz Stańczuk – redaktor naczelny