Ta książka ma swoją szczególną historię. Opowiada o miłości i jest miłości wyrazem – prezentem-niespodzianką ojca dla córki.
Wiele lat temu młodziutka Justyna napisała pełną subtelnego uroku opowieść, będącą owocem jej zapału, zdolności, wrażliwości, wyobraźni. Tekst wydobył niedawno z domowych archiwów tata autorki, pan Wiesław. Chcąc sprawić radość córce, podjął starania o profesjonalne wydanie drukiem jej młodzieńczego dzieła, by nadać mu trwały kształt i udostępnić je szerszemu gronu czytelników. I wreszcie doczekało się ono wydania książkowego.
Oto Pani łęczyckiego zamku – dar serca, debiut literacki i miła lektura.
Mijały kolejne dni. Księżniczka po raz setny odczytywała pełne gorących wyznań listy Konrada proszącego ją o rękę i nie mogła doczekać się chwili, kiedy spotkają się wreszcie twarzą w twarz. Tymczasem wraz z matką zwiedzała zamkowe komnaty, chwaliła czystość służby, spacerowała w ogrodowych alejkach i jeździła na konne przejażdżki. Aż w końcu przyszedł list od księcia, a w nim wiadomość o uroczystym balu na cześć ich zaślubin. Książę pisał, że prosi obydwie damy o przybycie prosto na zamek królewski, gdzie odbędzie się ów bal, który sam jego wysokość król zaszczyci swą obecnością. Anastazja nie mogła pojąć, dlaczego brwi jej matki zbiegły się w zdumieniu na tę wieść, gdyż ona czuła, że spotkał ją wielki zaszczyt, o jakim nawet nie marzyła. – Fragment –