W każdej legendzie jest ziarnko prawdy, więc to możliwe, że lipy zasadzone ręką świętego Jacka korzeniami do góry rosną w Sandomierzu do dziś. Tę legendę i wiele innych znajdziecie w najnowszej książce Małgorzaty Nawrockiej.
Zdarzyło się to wszystko pewnej nocy, dawno, dawno temu, w wieku czternastym, w lochach kętrzyńskiego zamku. Nieszczęsny skazaniec, którego nazajutrz stracić miano, wyczekiwał tam świtu. A że zasnąć nie mógł, nad życiem swoim nędznym i dniem jutrzejszym rozmyślał. I kiedy pierwsze słowa modlitwy z dna serca rozdartego zaczął układać, zdziwił się wielce, bo oto Panią przed sobą ujrzał urody cudownej, co Dzieciątko miała przy sobie. Więcej jeszcze! U stóp Pani dostrzegł zaraz kloc drewniany i narzędzia do strugania zdatne – zgrabne, że takich, jak żył, nie widział… Co to wszystko znaczy? Sen czy jawa? Skąd Gość tak niezwykły tu, w lochu, w ciemności, pośród nocy?! – fragment książki –