Zdarzyło się to wszystko pewnej nocy, dawno, dawno temu, w wieku czternastym, w lochach kętrzyńskiego zamku. Nieszczęsny skazaniec, którego nazajutrz stracić miano, wyczekiwał tam świtu. A że zasnąć nie mógł, nad życiem swoim nędznym i dniem jutrzejszym rozmyślał. I kiedy pierwsze słowa modlitwy z dna serca rozdartego zaczął układać, zdziwił się wielce, bo oto Panią przed sobą ujrzał urody cudownej, co Dzieciątko miała przy sobie. Więcej jeszcze! U stóp Pani dostrzegł zaraz kloc drewniany i narzędzia do strugania zdatne – zgrabne, że takich, jak żył, nie widział… Co to wszystko znaczy? Sen czy jawa? Skąd Gość tak niezwykły tu, w lochu, w ciemności, pośród nocy?! - fragment książki -
Celem tej książki jest uzmysłowienie opieki, jaką Matka Boża nieprzerwanie sprawuje nad narodem polskim od chwili przyjęcia chrztu przez Mieszka I do dziś. Każde wydarzenie, każdy zakręt historii Rzeczpospolitej w taki lub inny sposób noszą znamiona troski Królowej Polski.
W książce chcę przedstawić chronologicznie wybrane zdarzenia z dziejów naszego narodu i państwa, przytaczając – bardziej i mniej znane – fakty historyczne oraz ukazując na ich tle opiekę Królowej. Myślę, że Czytelnicy zasługują na takie minikompendium wiedzy o dziejach swojego narodu i jego Opiekunki.
Maryja - pisał św. Augustyn - zanim poczęła Chrystusa w łonie w sposób cielesny, najpierw poczęła Go sercem i umysłem na drodze wiary. Stając się uczennicą Chrystusa, „bardziej strzegła prawdy w sercu niż ciała w łonie. Być w sercu - dodawał ten wielki święty - znaczy więcej niż być w łonie.” Znów Izaak ze Stella pisał: „W tabernakulum łona Maryi Chrystus przebywał dziewięć miesięcy, w tabernakulum wiary Kościoła - aż do końca świata, w wiedzy i miłości wiernej duszy - przez wieczność”. Ojciec Gabriel Jacquier ukazuje mistyczną rolę „Serca Maryi” jako „łona wiary”, w którym dojrzewamy do pełni Chrystusa. Autor opisuje drogę stawania się dzieckiem Maryi, by żyć w komunii z Głową Kościoła, „który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami” (Ef 1, 23)
Nie masz jeszcze konta?
Utwórz konto