Podczas pogrzebów w wielu wiejskich parafiach śpiewane są stare ludowe pieśni. Nawiązując do tego, co wydarzyło się w raju, chciałbym przywołać fragment jednej z nich: „Idźcie precz ode mnie złe nieszczęsne chęci, niechaj już mnie zły duch do siebie nie nęci. On mi nadskakuje, grzechy mi cukruje, marności światowe zawsze obiecuje”. I tu zdaje się sprawdzać mądrość zawarta w przysłowiach, że „człowiek uczy się na własnych błędach”. Może nawet ktoś powie: „Gdybym to ja był na miejscu Adama lub Ewy, na pewno nie dałbym się nabrać na diabelską sztuczkę, że jak zjem zakazany owoc, to będę taki jak Bóg”. Choć w sercu tyle masz dobrych chęci, postanawiasz poprawę i obiecujesz, to i tak wracasz do tych samych grzechów.
Ks. Piotr Pawlukiewicz obrazowo tłumaczył, że świat po grzechu pierworodnym wygląda jak dom, który ma krzywą, przechyloną w jedną stronę podłogę. Jeśli będę po niej chodził, zawsze będzie mnie ciągnęło w jedną stronę. Jeżeli położę na niej piłkę, to ona zawsze stoczy się na dół, bo podłoga nie jest równa.
Pisząc w numerze marcowym o tym, jak wygląda świat po grzechu pierworodnym, chcemy pokazać, że metoda szatana jest wciąż ta sama. „On mi nadskakuje, grzechy mi cukruje, marności światowe zawsze obiecuje”. Tylko że dziś pojawiają się „stare grzechy w nowych szatach”. I dialog szatana z człowiekiem wciąż trwa. On jak haker obserwuje nasze życie i wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewamy, włamuje się podstępnie do „systemu” naszego sumienia, wprowadzając tam wirusa obojętności na grzech i zło.
Dlatego nieodzowne jest „instalowanie” wciąż nowych „programów antywirusowych”, czyli systematyczne korzystanie z sakramentów świętych, trwanie w ciągłej, bliskiej relacji z Bogiem na modlitwie, także podczas Eucharystii, kiedy przyjmujemy Go w Komunii Świętej do naszego serca. Pomocą w tym niech będą piękne świadectwa o tym, jak dobrze przygotować się do spowiedzi, aby zaowocowała ona w nas porzuceniem grzechu i umocnieniem na chwilę pokusy. Zachęcamy do korzystania z rozważania drogi krzyżowej. Wielcy święci odprawiali ją nie tylko w Wielkim Poście, ale codziennie. Pozwalało im to jeszcze bardziej być świadomymi nie tylko swojej słabości, lecz także ogromu Bożej miłości i miłosierdzia.
Na koniec jeszcze jeden fragment z pieśni pogrzebowej: „Szczęśliwy ten człowiek, szczęśliwego rodu, który od młodych lat służy Panu Bogu. Ma go też Pan Jezus zawsze w swej opiece, i Panna Maryja, gdy się k’niéj uciecze”.
Tak, to prawda, że często ulegamy pokusie, ale ostateczne zwycięstwo należy do Boga. Pamiętajmy o tym!