Pamiętam ten szczery uśmiech na twarzy starszej pani, kiedy odwiedzałem chorych przed świętami i powiedziałem do niej: „Dobrze, dziecko drogie”. Mogłem być przecież jej wnukiem. Zauważyłem potem, że coraz częściej w rozmowie właśnie tak zwracam się do ludzi w różnym wieku. Jak dobrze jest, mając 50, 60 czy 80 lat, czuć się jak dziecko – kochane, otoczone troską, bezpieczne, w dobrych rękach Boga Ojca. Bóg, stając się Dzieckiem, przyjmuje ludzką naturę, a przez to czyni nas swoimi przybranymi dziećmi. Tak wielu świętych wybrało drogę dziecięctwa Bożego – i o tym między innymi traktuje temat numeru.
Boże Narodzenie to doskonała okazja do tego, aby podziękować za dar chrztu – dzięki niemu jestem dzieckiem Bożym. To wielkie wyróżnienie mieć takiego Ojca, który dniem i nocą czuwa nade mną, przychodzi ze swoją łaską w mojej bezradności, a kiedy upadnę, szybko mnie podnosi. Czy jednak niekiedy nie jestem podobny do dorastającego nastolatka, który buntuje się i sprzeciwia swemu ziemskiemu ojcu, bo chce być samodzielny i niezależny?
Dziecko Drogie, pamiętaj, że gdybyś nawet nie doświadczył miłości od swoich ziemskich rodziców, jesteś umiłowanym dzieckiem Bożym, a tego nikt nie jest Ci w stanie odebrać!